W tym tygodniu przyglądam się jednemu z najszybciej rozprzestrzeniających się trendów, na którego tempo zdecydowany wpływ miała pandemia. Izolacja, napięte stosunki rodzinne, nowe wyzwania zawodowe wywołały w nas nowe potrzeby. Zaczęliśmy poszukiwać wsparcia w tym co nienamacalne. Ile z nas zwróciło się ostatnio ku ezoteryce, astrologii, korzysta z usług szamanów, wsłuchuje w podszepty szeptuchy? Kto z nas mówi o tym otwarcie, a kto ukrywa ten fakt? Zaraz się dowiecie.
Już starożytni władcy korzystali z rad astrologów, poddawali się rytuałom wykonywanym przez czarnoksiężników mającym przynieść im szczęście w podboju świata. Czasem zwracali się ze zwykłą prośbą, np. o to, by w końcu spadł deszcz albo żeby oponent poniósł natychmiastową śmierć. I tak, gdy facet został zabity tego samego dnia na polu walki lub zmarł na zwykły zawał serca, czarnoksiężnik sam uchodził z życiem i był uważany za wielkiego maga – nikt nie wierzył wtedy w przypadki.
Kto współcześnie jest starożytnym władcą i korzysta z podobnych usług? Okazuje się, że duża grupa pań i panów podejmuje ważkie decyzje porzucając pragmatyzm i zdrowy rozum.
Korzystamy z usług wróżek, tarocistek, szamanek odprawiających rytuały, numerologów i Bóg jeden wie kogo jeszcze. Są tacy, którzy, aby zdobyć pewność, korzystają po kolei z wszystkich tych usług.
Tym razem o moich doświadczeniach. Wiele lat temu podczas andrzejkowej imprezy trafiłam do stolika tarocistki, wyciągnęłam karty, ona spojrzała uważnie najpierw na mnie, później na karty i kazała mi natychmiast wyjść. Do niedawna nie rozumiałam dlaczego mnie wtedy wyprosiła. Potraktowałam ją jak szaloną kobietę. Po wielu latach już wiem. Imprezowy nastrój nie był odpowiednim momentem, by powiedzieć mi co ujawniły karty. Moje przyszłe koleje losu, które odkryły wtedy karty ziściły się i były dla mnie wieloletnim bolesnym, jednak ważnym doświadczeniem, które mnie ukształtowało.
Nie byłam nigdy więcej u wróżki, ale wyciągam czasem karty tarota – mam specjalną edycję zaprojektowaną przez mojego ulubieńca Salvadora Dali. Jestem też posiadaczką kilku kamieni – minerałów, z których każdy ma wpływać na pomyślność w innym aspekcie mojego życia, palę palo santo, a czasem nawet okadzam mieszkanie białą szałwią dla oczyszczenia i przywrócenia dobrej energii w życiowej przestrzeni. Szczególnie pomocne, gdy zaplącze się jakaś zła dusza w okolicy – tak mi znajoma szamanka doradziła. Nie powiem Wam, czy działa na teściową 😉
W kręgach astrologiczno – numerologicznych najlepiej zorientowana jest moja przyjaciółka N. Ta to dopiero ma hopla na punkcie cyferek i układu planet. Skrupulatnie poszerza wiedzę w tym zakresie. Według N trzeba dobrze sprawdzić czy dany dzień, dla danej liczby (ja np. jestem numerologiczną 7) lub znaku zodiaku jest odpowiedni, aby podjąć ważną decyzję. I tak na przykład N telefonuje do swojego partnera, że dany termin jest niewskazany do zwoływania walnego zgromadzenia i podejmowania uchwał. Raz zadzwoniła do mnie z informacją, że dziś jest nienajlepszy czas, abym wybierała się na pogrzeb. A kiedy jest? Sama wstrzymując się od podjęcia pewnych działań (wielokrotnie wynikających ze zwykłego lenistwa), powołuje się sprytnie na niesprzyjający układ planet.
Inna znana mi dobrze pani zajmuje się zawodowo szamańskimi rytuałami. Okadza różnymi specyfikami klientów znajdujących się w niedoli. W oparach dymu i absurdu panie zwracają się z prośbą o to, by rytuał sprawił, że mąż rzuci kochankę, że zajdą w ciążę albo szef odejdzie z firmy. Panowie zwracają się z prośbą, żeby powiódł im się interes, żeby zazdrosna żona dała im w końcu odrobinę spokoju albo zwyczajnie o wygraną w tenisowym meczu z kolegą.
Nawet znana warszawska kancelaria prawna korzysta z usług koleżanki i regularnie okadza swoje biura, by wypędzić złą energię pozostawioną przez klientów i przywrócić dobrą aurę. I jak tu polegać na prawnikach?
Te historie są doskonałym dowodem na to, że zawsze, nawet w czasach pędzącego rozwoju nowych technologii, cyfryzacji i wielu odkryć naukowych będziemy poszukiwali wsparcia w tym, co metafizyczne, paranormalne i nieudowodnione naukowo. Będziemy wspierali rozwijający się biznes ezoteryczny, kupowali palo santo, białą szałwię, zestawy do odprawiania rytuałów i poddawali się rozmaity gusłom i czarom, oby choć przez chwilę poczuć się lepiej z samym sobą, po to zwyczajnie, by częściej się uśmiechać.